obłędne!<br>A nóg twych rozemknione pieszczotami palce<br>Jakże drogie mym ustom i jakże niezbędne!</><br><br><br><div type="poem" sex="m">* * *<br><br>Z dłońmi tak splecionymi, jakbyś klęcząc, spała,<br>W niedostępne mym oczom wpatrzona widzenie,<br>Płaczesz przez sen i wstrząsem wylękłego ciała<br>Błagasz o nagłą pomoc, o rychłe zbawienie.<br><br>Jeszcze płaczu niesytą do piersi cię tulę,<br>A ty goisz się we mnie, niby lgnąca rana,<br>A ja płacz twój całuję, biodra i kolana<br>I ramię i zsuniętą z ramienia koszulę.<br><br>Lecz karmiony ust twoich spłakanym oddechem,<br>Nie pytam o treść widzeń. Dopiero z porania<br>Zadaje ciemną nocą tłumione pytania.<br>Odpowiadasz bezładnie - ja słucham z uśmiechem.</><br><br><div type="poem" sex="m">* * *<br><br>Wyszło z boru ślepawe, zjesieniałe