nie jest nawet normalnie <br>szlachetna, bez doszukiwania się w niej marmurowej szlachetności <br>mamy, znoszącej w milczeniu despotyzm i piekielny charakter <br>babki.<br>- Dlaczego znów milczałaś? - oburza się <br>Dominika po rzadkich, niepotrzebnych... Bogu dzięki, że rzadkich!, <br>wizytach babki.<br>Stoją obie w dużym pokoju obok starego fotela i patrzą, <br>jak babka idzie pod górę. Nie życzyła sobie odprowadzania.<br>- Wniebowstąpienie! - mruczy niewyraźnie Dominika. <br>Boi się, że przeholowała jednak, zerka więc spod oka <br>na mamę. Mama kręci dezaprobująco głową.<br>- Nie - mówi stanowczo. - Nie bądź taka, <br>Dominiko. I nie bluźnij, nawet w taki sposób. Niewinny, <br>według ciebie. Wiesz dużo, nie wszystko jednak. Żebym <br>takich słów nie słyszała