Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 17
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
Jana. Biedny Romek wyleciał z nart jak z katapulty, w locie minął goryli, otarł się o cesarzową i obok niej wylądował.
"I am sory, excuse me" - bąkał pod nosem tamując złość i śmiech. Goryle, złowrogo łypiąc oczami, zacieśnili krąg. Romek zapiął narty, cesarzowa wsiadła na orczyk i w chwili, kiedy goryle przygotowywali się do złapania następnego, uprzedzili ich Jano z Romkiem. I oni to stanowili plecy Cesarstwa. Zamieszanie i wściekłość zapanowały na kolejnym orczyku (na nim jechali goryle). Gdyby mogli, śnieg by zeżarli, by wyprzedzić naszą dwójkę. Na górze dopiero rozpoczęło się dobre kino, kiedy goryle zmuszeni byli pędzić za wcale
Jana. Biedny Romek wyleciał z nart jak z katapulty, w locie minął goryli, otarł się o cesarzową i obok niej wylądował.<br>&lt;foreign&gt;"I am sory, excuse me"&lt;/&gt; - bąkał pod nosem tamując złość i śmiech. Goryle, złowrogo łypiąc oczami, zacieśnili krąg. Romek zapiął narty, cesarzowa wsiadła na orczyk i w chwili, kiedy goryle przygotowywali się do złapania następnego, uprzedzili ich Jano z Romkiem. I oni to stanowili plecy Cesarstwa. Zamieszanie i wściekłość zapanowały na kolejnym orczyku (na nim jechali goryle). Gdyby mogli, śnieg by zeżarli, by wyprzedzić naszą dwójkę. Na górze dopiero rozpoczęło się dobre kino, kiedy goryle zmuszeni byli pędzić za wcale
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego