przygasać...<br> <page nr=189><br><tit>Dawidek</><br> Więc poderwałem chłopca... No nie! "Że to się jeszcze zdarza" - powiedziałaby Milionerka z Bernhardowskiego Kanta. Stał pod ścianą, dziwny trochę, osobny, wystraszony i godny. Stanąłem obok niego i po chwili, kiedy nasze sąsiedztwo utrwaliło się - spojrzałem w górę - ptasia twarz, w niej starsze jakby od reszty usta, zacięte, gorzko ironiczne - jak usta poety albo muzyka... albo... o, już wiem - usta Andersena albo Kierkegaarda... Duńczycy więc mają coś takiego - coś pomiędzy wybredną godnością estety a sceptycznym, powściągliwym dystansem urzędnika... Potem wszedł do najbliższych drzwi, najbliższej bramy, zanim jednak zniknął, spojrzał w moją stronę. Trwało to jeszcze chwilę, nim zdecydowałem się