korkiem w kształcie graniastosłupa. Obok filiżanek stały kieliszki z takiego samego szkła - granatowe, z wyrzeźbionymi gwiazdkami, jakby przylepionymi płatkami śniegu. W karafce i kieliszkach połyskiwała ciemna nalewka.<br>- To mój wnuczek, proszę księdza - ucieszył się wuj Florenty na mój widok. - Józiu, przywitaj się z księdzem Szotarskim.<br>- Witaj, przyjacielu - powiedział do mnie gość wuja i podał rękę. Pamiętam, że bardzo mocno ścisnął palce. Szurnąłem sandałami o drewnianą podłogę.<br><page nr=20> Ksiądz Szotarski palił. Długi papieros dymił w srebrnej cygarniczce, która leżała na szklanej popielnicy przed nim. Kiedy unosił się, żeby podać mi rękę, zmrużył oczy. Był wysoki i chyba młodszy od ojca, chociaż siwy, tak