żeby nie spaść żywym. Przeważnie jednak spadali za życia i wapno się wciąż poruszało. Jej matka poszła i młodsza siostra. I nasz Iziaszek. Zostali tam, pod rzeźnią, w środku Borysławia. Nie płakałam, nie miałam łez. Od tamtej pory mam suche oczy. A to gorzej. Parzą jak wapno.<br><br>Odnalazła mnie żona gospodarza. Dowiedziała się, że jestem Żydówką. Chciała, żebym poszła zeznać, że jej mąż mnie przechował. Nie powiedziałam nic, nie mogłam wydobyć głosu, ale kiedy wyjęła pierścionek, żeby mi ofiarować - zawyłam.<br><br>Uciekaj stąd, uciekaj, nakazywał głos. Uciekłam do Wałbrzycha. Spotkałam ludzi, którzy pracowali w "Bricha". "Bricha" właśnie znaczy "ucieczka". Miałam dobry, aryjski