wzniesionym czołem przespaceruje się wobec tysięcznej rzeszy ciekawskich podglądaczy nago, bez kostiumu i bez maski. Nie wiem, co kto sobie pomyśli o wystąpieniu pana Wildermayera. Jedni może powiedzą: ot, przypadek. Inni: zobaczył u kogoś i zmałpował. Jeszcze inni: chciał się dołączyć do poziomu otoczenia. To wszystko bajeczki, moi państwo. Jestem gotów przysiąc, że pan Wildermayer niejednokrotnie wymykał <page nr=178> się ze swojego salonu na korytarz, do sypialni, ba, nawet i do kuchni, i dalej na podwórko. Tak, tak. Maskują się wszyscy, ci, co o tym wiedzą, i ci, co nie wiedzą, i jeszcze pozostała reszta. Tylko że na szerokim świecie każdy ma swoją