Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 13
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
dać.

Obowiązki rodzicielskie zmusiły mnie oczywiście do dorabiania po godzinach. Tak oto zacząłem pisać do "Polityki". Po latach pisanie to obok papierosów, białego wina i zachwycania się Basią weszło w nałóg. Z każdym początkiem tygodnia odczuwać zaczynam jaskółczy niepokój i lekkie świerzbienie pod łopatkami. Jeżeli do środy felieton jeszcze nie gotowy, pojawiają się krosty i alergiczna wysypka. W tym moim pisaniu osiągnąłem pewien sukces, którym się owszem - szczycę. Jak wynika z listów czytelników, udało mi się ich podzielić nie podług beznadziejnie nudnych kategorii: lewica-prawica, ale na zwolenników i przeciwników mojej czereśni. Jedni ogromnie sympatycznie popierają moje drzewo, inni kategorycznie nakazują
dać.<br><br>Obowiązki rodzicielskie zmusiły mnie oczywiście do dorabiania po godzinach. Tak oto zacząłem pisać do "Polityki". Po latach pisanie to obok papierosów, białego wina i zachwycania się Basią weszło w nałóg. Z każdym początkiem tygodnia odczuwać zaczynam jaskółczy niepokój i lekkie świerzbienie pod łopatkami. Jeżeli do środy felieton jeszcze nie gotowy, pojawiają się krosty i alergiczna wysypka. W tym moim pisaniu osiągnąłem pewien sukces, którym się owszem - szczycę. Jak wynika z listów czytelników, udało mi się ich podzielić nie podług beznadziejnie nudnych kategorii: lewica-prawica, ale na zwolenników i przeciwników mojej czereśni. Jedni ogromnie sympatycznie popierają moje drzewo, inni kategorycznie nakazują
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego