się po podłodze zasmarkany, okrwawiony, szczęśliwy... Jeszcze, jeszcze raz, Marianno...<br> <br>godzina 13.13<br><br>Wrzucam trójkę i cieszy mnie ten ruch, uczyniony nonszalancko, bez wysiłku, jakby samą kiścią dłoni. Połączenie omdlałej ręki ze Stworzenia Adama z gestem z teledysku podstarzałej blondyneczki, mknącej kabrioletem wśród futurystycznego krajobrazu wygenerowanego na komputerze przez zaćpanego grafika. Jej chusta powiewająca na wietrze, a potem białe ubranko podklejone taśmą do nagiego ciała, aby rozchylając się, nie pokazało zbyt wiele golizny.<br>Aleja jest pusta, mogę nieco poddusić gaz, tym bardziej że nawierzchnia po zimie nie jest specjalnie zniszczona. Wizgot silnika wchodzącego na wysokie obroty aż do czerwonej strefy obrotomierza