miała wracać sama, bez opieki, nie byłoby czego się obawiać. Ale Laura, zwana Tygryskiem, była zupełnie inną odmianą córeczki. Gabrysia nieraz zastanawiała się, jakim to przedziwnym kombinacjom genów zawdzięcza takie dziecko - jedną wielką tajemnicę i nieustanną niespodziankę. Laura kłamała bez wysiłku i z wdziękiem, a jej fantazja nie znała wprost granic, podobnie jak jej wieczna skłonność do wybryków.<br>Solidna i zrównoważona Pyza nie miała, naturalnie, żadnego posłuchu u Laury. Ale cóż, posłuchem u Laury cieszył się mało kto spośród dorosłych, cóż dopiero siostrzyczka, choćby i starsza o trzy lata. Można więc było obawiać się wszystkiego - na przykład tego, że Tygrysek wyrwie