mogło, to już by było.<br>Mój Boże, jakże nieprzewidujący są <orig>"anegdotczycy"</>- na wiosnę był jeszcze w pełni dobrobyt uszczuplony pewnymi trudnościami z mięsem i tłuszczami. Obecnie sklepy zaczynają przedstawiać się wręcz humorystycznie. Jeszcze - gdy piszę te słowa - sprzedaje się w nich zupy w proszku, makarony dwujajeczne, sól, czasem widuje się groch i ocet, znikły wszelkie słodycze, wszelkie dżemy, w wielu miastach brak serów, za masłem stoi się w kolejkach, kiedy je "rzucą na sklep". Są miasta w których zniknęły już niektóre wyroby drogeryjne: ostatnio sąsiadowały ze sobą wywieszki w witrynach: w jednej "Miłosza brak" w drugiej "Szamponu brak".<br>Wydaje się, że