wciąż patrzył na mnie z nienawiścią. Nie, nie na mnie. Na kogoś, kto zbliżał się za naszymi plecami.<br>- Niech pan wreszcie przestanie się wygłupiać - odezwała się Zenobia: - No, niechże pan odda mi pamiętnik. Najwyższa pora zakończyć tę sprawę.<br>Uśmiechnąłem się bezradnie i sięgnąłem dłonią pod sweter na piersiach. Wyjąłem dwa grube bruliony, te same, które oglądaliśmy na Polanie. Ociągając się, wręczyłem je Zenobii.<br>- Panno Hildo - rzekła Zenobia. - Dobrze się stanie, jeśli wraz ze mną i pamiętnikiem pojedzie pani teraz do Warszawy. I ty, Kasiu, też pojedziesz. Pora już wrócić do mamy, do domu.<br>Dopiero teraz zauważyliśmy, że przed pierwszym szlabanem, tuż