Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 5 (153)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
mieszkańcy przyzwyczaili się do widoku zarośniętego włóczęgi, ubranego w podarty i brudny chałat i z przewieszoną przez ramię dużą torbą, w której z pewnością nosił cały swój dobytek. Nikt się wówczas nie zastanawiał, gdzie i czy w ogóle ma jakiś dom, gdzie sypia i co robi w czasie, gdy nie grzebie w śmietniku. Był po prostu stałym, choć dość szczególnym elementem tutejszego krajobrazu - nie przeszkadzał, nie wchodził w drogę, a więc niczym roślinka mógł sobie przy tym śmietniku dalej wegetować.
Co litościwsi nawet go dokarmiali. Tak, jak się dokarmia bezdomne koty. Kładli obok pojemników na śmieci torby ze skrawkami wędlin, wyschniętymi
mieszkańcy przyzwyczaili się do widoku zarośniętego włóczęgi, ubranego w podarty i brudny chałat i z przewieszoną przez ramię dużą torbą, w której z pewnością nosił cały swój dobytek. Nikt się wówczas nie zastanawiał, gdzie i czy w ogóle ma jakiś dom, gdzie sypia i co robi w czasie, gdy nie grzebie w śmietniku. Był po prostu stałym, choć dość szczególnym elementem tutejszego krajobrazu - nie przeszkadzał, nie wchodził w drogę, a więc niczym roślinka mógł sobie przy tym śmietniku dalej wegetować.<br>Co litościwsi nawet go dokarmiali. Tak, jak się dokarmia bezdomne koty. Kładli obok pojemników na śmieci torby ze skrawkami wędlin, wyschniętymi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego