widziałem naraz trzech jeźdźców: cwałowali obok siebie Churchill, Smuts i mój papa, ci wspaniali kawalerzyści, połączeni odwagą i męstwem, lecz nie słusznością sprawy...<br>ale kim był ten czwarty, usiłujący dopędzić ich na oklep na panińskiej Gałce?...<br>Śnieżny dromader<br>Pustynia, zmieniająca zależnie od pory dnia barwy, od płowego złota aż po gwałtowny szkarłat, towarzyszyła nam już od kilku dni i ta jej nieustanna obecność sprawiała, że właściwie przestaliśmy zwracać na nią uwagę, patrzyliśmy jakby bezwiednie, skupieni na rozmowach, w których powracaliśmy do Bagdadu i do Babilonu, bo raz po raz przypominało się nam coś ważnego, nad czym warto by się zastanowić, zwłaszcza