palił papierosa, oglądając go na wszystkie strony. Bednarczyk wykrztusił nosowym głosem:<br>- Ciekaw jestem, czy takie wągry to coś żywego, czy nie?<br>- Mają pewnie swoje odrębne życie. My jesteśmy takimi wągrami, powtykanymi w okrągłą gębę ziemi.<br>- Psiakość, takie świństwo i żyje, hę!<br>Lucjan poczuł się lepiej. Od pewnego czasu miewał te gwałtowne przejścia ze stanu zupełnej niemocy do lekkiej poprawy. Obrócił się i patrzał płonącymi oczami na pokój. <page nr=259> Widział Zygmunta, podrzucającego i łapiącego w powietrzu swoją dwuzłotówkę, oraz Bednarczyka manewrującego palcami koło twarzy.<br>- Zygmunt, schowaj te pieniądze, bo znowuż zgubisz!<br>- Masz rację! - Wsadził pieniądz do kieszeni i podszedł do Lucjana.<br>- Co, lepiej