Typ tekstu: Książka
Autor: Borowa Maria
Tytuł: Dominika znaczy niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1988
wygnałem.
Zrównaliśmy się zatem. A o tamtych tak więcej nie
mów, uderzę. Teraz siedź spokojnie, za tą kępą
skręcimy, jeszcze trochę z falą popłyniemy, zobaczysz
miejsce, gdzie poszli, choć nie wiem dlaczego i dokąd. Dobrze
się synkowie schowali, nie znalazłem. Zobaczysz...
Nie spojrzał na chłopaka, niespokojnego coraz bardziej, aż
do gwałtownego skoku z ławki, nachylonego już twarzą
nad głębią, w rozhuśtanej tym skokiem łódce,
gdy pojął, co ma oglądać.
Nie mówili o tym długo. Dopiero latem, kiedy stary spytał
chłopaka, jak ma na imię. Bo synom Kostek i Bolech, ten
drugi młodszy, było...
- Paweł - usłyszał w odpowiedzi.
- A nazwisko?
- Kołodziej, po
wygnałem. <br>Zrównaliśmy się zatem. A o tamtych tak więcej nie <br>mów, uderzę. Teraz siedź spokojnie, za tą kępą <br>skręcimy, jeszcze trochę z falą popłyniemy, zobaczysz <br>miejsce, gdzie poszli, choć nie wiem dlaczego i dokąd. Dobrze <br>się synkowie schowali, nie znalazłem. Zobaczysz...<br>Nie spojrzał na chłopaka, niespokojnego coraz bardziej, aż <br>do gwałtownego skoku z ławki, nachylonego już twarzą <br>nad głębią, w rozhuśtanej tym skokiem łódce, <br>gdy pojął, co ma oglądać.<br>Nie mówili o tym długo. Dopiero latem, kiedy stary spytał <br>chłopaka, jak ma na imię. Bo synom Kostek i Bolech, ten <br>drugi młodszy, było...<br>- Paweł - usłyszał w odpowiedzi.<br>- A nazwisko?<br>- Kołodziej, po
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego