Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
opuszczał naszą karmazynową salę.
Na ów widok przystanąłem ze ściśniętym sercem.
Czterech moich towarzyszy niosło mary, na których spoczywał
Dziadek wyciągnięty jak na żołnierskim, polowym łóżku.
Oblicze miał szare, spowite całunem śmierci, mizerne.
Okrutna w nim zaszła przemiana.
Widziałem dumny jego profil, wysokie czoło, lecz to, co było
niezłomne i harde w tym człowieku, stopniało, jakby rozpływając się w
żałości.
Wąs mu oklapł, wargi drżały.
Był to zewłok Dziadka, zewłok, który płakał na marach.
Nieśli je zgarbieni moi towarzysze, wśród nich zasmucony książę i
Jasieńku-Rozkwitały-Pąki-Białych-Róż, ten poczerwieniał i sapał.
Z pulsującą dziurą w czole dźwigał suche ciało
opuszczał naszą karmazynową salę.<br> Na ów widok przystanąłem ze ściśniętym sercem.<br> Czterech moich towarzyszy niosło mary, na których spoczywał<br>Dziadek wyciągnięty jak na żołnierskim, polowym łóżku.<br> Oblicze miał szare, spowite całunem śmierci, mizerne.<br> Okrutna w nim zaszła przemiana.<br> Widziałem dumny jego profil, wysokie czoło, lecz to, co było<br>niezłomne i harde w tym człowieku, stopniało, jakby rozpływając się w<br>żałości.<br> Wąs mu oklapł, wargi drżały.<br> Był to zewłok Dziadka, zewłok, który płakał na marach.<br> Nieśli je zgarbieni moi towarzysze, wśród nich zasmucony książę i<br>Jasieńku-Rozkwitały-Pąki-Białych-Róż, ten poczerwieniał i sapał.<br> Z pulsującą dziurą w czole dźwigał suche ciało
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego