Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
Matko Przenajświętsza.
- No tak, co to ja chciałem powiedzieć? - wtrącił się pan Maciejko. - Roweru nie ma, a wyrok był, chociaż zaoczny. Sprawa teraz już państwowa, a państwo to jest państwo. Sto dwadzieścia złotych jeszcze nie pieniądz.
- Boże ty mój jedyny, sto dwadzieścia złotych nie pieniądz? To majątek, bogactwo, pół roku harować trzeba, żeby zebrać tyle grosza, Jezu najsłodszy.
- Uff, gorący i duszny dzisiaj wieczór - westchnął pan Maciejko.
- A ja jeszcze przy pracy; nocą do domu wrócę. Ech, los urzędnika - poskarżył się nieznajomy.
- I na czczo pan pewnie? - zatroskał się posterunkowy.
- Wiem, rozumiem. Co to ja chciałem powiedzieć? Człowiek wtedy i humoru
Matko Przenajświętsza.<br>- No tak, co to ja chciałem powiedzieć? - wtrącił się pan Maciejko. - Roweru nie ma, a wyrok był, chociaż zaoczny. Sprawa teraz już państwowa, a państwo to jest państwo. Sto dwadzieścia złotych jeszcze nie pieniądz.<br>- Boże ty mój jedyny, sto dwadzieścia złotych nie pieniądz? To majątek, bogactwo, pół roku harować trzeba, żeby zebrać tyle grosza, Jezu najsłodszy.<br>- Uff, gorący i duszny dzisiaj wieczór - westchnął pan Maciejko.<br>- A ja jeszcze przy pracy; nocą do domu wrócę. Ech, los urzędnika - poskarżył się nieznajomy.<br>- I na czczo pan pewnie? - zatroskał się posterunkowy. <br>- Wiem, rozumiem. Co to ja chciałem powiedzieć? Człowiek wtedy i humoru
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego