rzemieniami do łóżka. Widząc jego wysiłki, doktor uśmiechnął się sucho:<br>- Nie, nie martw się, to nie kaftan bezpieczeństwa. Po prostu, przez pierwszą dobę absolutnie nie wolno się ruszać. Byłeś nieprzytomny, to na rozum ci niczego nie można było wytłumaczyć, więc wsparliśmy się środkami technicznymi. Czynności fizjologiczne też za ciebie załatwiamy, he, he...<br>Kątem oka dostrzegł rurkę cewnika, znikającą pod łóżkiem. Anka przysiadła koło niego na łóżku i delikatnie owinąwszy mu przedramię opaską aparatu do mierzenia ciśnienia, przytrzymywała mu ręką konwencjonalny manometr. Dłonie miała suche i ciepłe, a może to jego ramię wymarzło pod podartą piżamą.<br>- Po co to? - zaskrzypiał. Mówienie sprawiało