wdowy po Samuelu de Groot, matki jedynaczki Marty.<br>Emilia siedziała na kanapce obok dyskretnie abażurem chronionego światła. Widziałem, że jej naga obecność, niedbale owinięta w jedwabny szlafrok, stanowi dla mnie niebezpieczeństwo zastraszających rozmiarów. Skonstatowałem od razu, że rozpoczyna się wreszcie walka, którą ja prawdopodobnie przegram.<br>- No cóż, młodzieńcze, spóźniony apostole heglizmu, jakie postępy czyni moja córa?<br>- Ma pani świetnie rozwijające się dziecko.<br>- Wiele rzeczy przeżyłam, wiele rzeczy widziałam, ale wciąż nie rozumiem, dlaczego zdolni, przystojni mężczyźni lgną do tego przeciętnego zupełnie dziewczęcia.<br>- Nie zdążę wierszy przeczytać.<br>- Widzisz, przyjacielu, nawet ty stałeś się impertynencki. Płynie w tobie świetna krew judejska, jesteś bystry