Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
widok na dolną część miasta, na Dniepr, na Truchanową Wyspę. Dom stał tuż nad urwiskiem, które tarasami opadało w dół aż do samego Podołu. Pełno tam było przepaścistych jarów i wądołów porośniętych czarnym bzem, dzikimi gruszami, łopianem i bujnym rozrosłym zielskiem. Właściciele sąsiednich posesji siali żyto na zboczu urwiska i hodowali sady. Właściciel naszego domu mieszkał za granicą, toteż nikt nie dbał o ten zapuszczony skrawek ziemi.

Na wiosnę buszowaliśmy z Wanią wśród gęstych zarośli, przez które trudno było się przedrzeć. Mieliśmy swój ulubiony zakątek osłonięty ze wszystkich stron krzakami i tam spędzaliśmy długie chwile na rozmowach. Nazywaliśmy je "rozmowami o
widok na dolną część miasta, na Dniepr, na Truchanową Wyspę. Dom stał tuż nad urwiskiem, które tarasami opadało w dół aż do samego Podołu. Pełno tam było przepaścistych jarów i wądołów porośniętych czarnym bzem, dzikimi gruszami, łopianem i bujnym rozrosłym zielskiem. Właściciele sąsiednich posesji siali żyto na zboczu urwiska i hodowali sady. Właściciel naszego domu mieszkał za granicą, toteż nikt nie dbał o ten zapuszczony skrawek ziemi.<br><br>Na wiosnę buszowaliśmy z Wanią wśród gęstych zarośli, przez które trudno było się przedrzeć. Mieliśmy swój ulubiony zakątek osłonięty ze wszystkich stron krzakami i tam spędzaliśmy długie chwile na rozmowach. Nazywaliśmy je "rozmowami o
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego