wyzwiska. Yennefer zamachała długimi rękawami sukni i uleciała, niby czarny albatros, nad bezkresne morze, prosto we wschodzące słońce. Od tego momentu sen zmienił się w koszmar. Po przebudzeniu szczegóły znikły z mej pamięci, pozostały niewyraźne, mało sensowne obrazki, ale były to obrazki potworne - tortury, krzyk, ból, strach, śmierć... Jednym słowem: horror.<br> Nie pochwaliłem się Geraltowi tym snem. Słowa nie pisnąłem. Jak się później okazało, słusznie.<br> - Yennefer się zwała! Yennefer z Vengerbergu. I przesławną była czarodziejką! Żebym tak jutra nie doczekała, jeśli łżę!<br>Triss Merigold drgnęła, odwróciła się, próbując przebić wzrokiem tłok i siny dym, szczelnie wypełniające główną salę tawerny. Wreszcie wstała