Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
wczesna noc toleruje obecność ekscentrycznych, niemal że karnawałowych różowości. "Tam zaszedł dzień". Patrzył za gwiazdami. "Za wcześnie. Po co mi gwiazdy? Żeby czuć się mniej samotnie?" Wytężył wzrok. "Pod tym niebem leży ziemia rodem z wód. Z wieży kościelnej na pewno widać w tej chwili lustra jezior, jak się łamią hostią księżyca".
Uśmiechnął się do obrazu. "Powraca poetyckość licealnego czasu. To niedobrze. Pokażę mu list. Hostia listu". I zasnął.

******

Autokar z Polakami wyrwał go ze snu o pół godziny za wcześnie. Ubierał się pomału. Śniadanie jadł sam, w pokoju, gdzie czuć było tanie papierosy i jajecznicę. Gerta wyraźnie naburmuszona. Zjawiła się
wczesna noc toleruje obecność ekscentrycznych, niemal że karnawałowych różowości. "Tam zaszedł dzień". Patrzył za gwiazdami. "Za wcześnie. Po co mi gwiazdy? Żeby czuć się mniej samotnie?" Wytężył wzrok. "Pod tym niebem leży ziemia rodem z wód. Z wieży kościelnej na pewno widać w tej chwili lustra jezior, jak się łamią hostią księżyca". <br>Uśmiechnął się do obrazu. "Powraca poetyckość licealnego czasu. To niedobrze. Pokażę mu list. Hostia listu". I zasnął. <br><br>******<br><br>Autokar z Polakami wyrwał go ze snu o pół godziny za wcześnie. Ubierał się pomału. Śniadanie jadł sam, w pokoju, gdzie czuć było tanie papierosy i jajecznicę. Gerta wyraźnie naburmuszona. Zjawiła się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego