Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
Cholernie mi jest potrzebny.
- Stało się coś? - zainteresował się nagle Piekarski węsząc jakieś kłopoty konkurencji.
- Nic specjalnego. Stefan złapał na treningu coś w oko. Jakiś paproch. Usiłowałem mu wyjąć rogiem chusteczki, ale nie dało rady. Wbite, czy co? Oko czerwone jak diabli, więc potrzebny mi doktorek:
- Nie widziałem - odparł Piekarski i nagle jego ucho chwyciło dźwięk silnika - czekaj, to chyba warszawa.
- Warszawa? A tak, warszawa - potwierdził Skowroński i zaraz dodał: - No to co, że warszawa? Ktoś jedzie
taksówką. Myślisz, że to może doktorek?
Ale Piekarski już nie słuchał. Wielkimi susami zbiegał na parking, prosto pod koła wolno jadącej warszawy. Samochód zahamował łagodnie
Cholernie mi jest potrzebny.<br>- Stało się coś? - zainteresował się nagle Piekarski węsząc jakieś kłopoty konkurencji.<br>- Nic specjalnego. Stefan złapał na treningu coś w oko. Jakiś paproch. Usiłowałem mu wyjąć rogiem chusteczki, ale nie dało rady. Wbite, czy co? Oko czerwone jak diabli, więc potrzebny mi doktorek:<br>- Nie widziałem - odparł Piekarski i nagle jego ucho chwyciło dźwięk silnika - czekaj, to chyba warszawa.<br>- Warszawa? A tak, warszawa - potwierdził Skowroński i zaraz dodał: - No to co, że warszawa? Ktoś jedzie &lt;page nr= 46&gt;<br>taksówką. Myślisz, że to może doktorek?<br>Ale Piekarski już nie słuchał. Wielkimi susami zbiegał na parking, prosto pod koła wolno jadącej warszawy. Samochód zahamował łagodnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego