pokazy odbywały się po obu stronach podzielonego miasta. Przekraczanie granicy, także w sensie dosłownym, stało się oczywistością, codziennym rytuałem. Swobodna atmosfera, łatwość nawiązywania kontaktów sprzyjały długim, nocnym dyskusjom prowadzonym spontanicznie, przy piwie, do białego rana w tłumnie obleganym klubie festiwalowym. Na tym również polega fenomen tej imprezy, zaspokajającej potrzebę grupowej identyfikacji i uczestnictwa w czymś absolutnie wyjątkowym, na co gdzie indziej nie ma szans. <br>Sukces letnich festiwali, które młodzież uznała za swoje i okrzyknęła kultowymi, zastanawia, lecz nie powinna dziwić. W każdym razie nie tych, co pamiętają intelektualny ferment wokół dawnych DKF. Tamta publiczność z wypiekami na twarzy zaliczała równie długie