fikcja literacka, nie mówiąc o fantastyce. Ja też czytałem Ingardena i Henryka Markiewicza, i wiem, że sprawa jest ontologicznie skomplikowana. Chodzi mi o proste sytuacje - takie, w których przy całym uznawaniu pisarskiego prawa do konstruowania sytuacji i postaci fikcyjnych mamy prawo powiedzieć, że postać szeleści papierem, że sytuacja jest podyktowana ideologicznym schematem a nie obserwacją konkretnej rzeczywistości, że pisarz stał się propagandzistą, a mówiąc mniej delikatnie - załgał się.<br> Wróćmy do roku 1964, aby przez chwilę wczuć się w sytuację duchową Christy Wolf, gdy stoi na trybunie żałosnego spędu takich właśnie załganych pisarzy i zadaje cytowane uprzednio pytanie: czym jest veritas, die