natychmiast pertraktacje ze wspólnikami i zatelegrafował, że wraca. Nie pozwoliła mu jednak wrócić, wstrzymała go depeszą, a potem wysłała ten list. "Musisz doprowadzić do końca swe interesy - ja tego chcę!"<br>Pamiętał, że zdziwiła go i wzruszyła taka troska o jego sprawy, było to u niej nowe. Nie przypuszczał wówczas, że idzie tu całkiem o co innego. Chodziło po prostu o to, by pozostał w stolicy jak najdłużej. Mgliste podówczas okoliczności wydawały się dziś jasne, jeżeli tłumaczyć wszystko właśnie z tego punktu widzenia .<br><page nr=42><br> Było oczywiste, że jej bardzo zależało na tym, by mąż przyjechał już po operacji. A jeżeli tak, to znaczy