Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
się potem. Dość, że jednocześnie usiłowałem: trzymać grubo owiniętą rękę w górze (tak mniej bolało) i wkładać głowę między kolana (gdyż robiło mi się słabo). Nie bardzo dawało się to pogodzić. Płowy zmywał krew z podłogi, od czasu do czasu zaglądając do kociołka, gdzie gotowały się zagięte jak rybie ości igły chirurgiczne. Pożeracz Chmur rozpłaszczył się pod stołem i udawał, że go nie ma.
Całą noc i następny dzień gorączkowałem. Płowy zmuszał mnie do picia okropności, po których większość czasu przespałem. A gdy wreszcie się pozbierałem, Pożeracza Chmur już nie było. Nawet się nie pożegnał. Z Płowego nic nie dało się
się potem. Dość, że jednocześnie usiłowałem: trzymać grubo owiniętą rękę w górze (tak mniej bolało) i wkładać głowę między kolana (gdyż robiło mi się słabo). Nie bardzo dawało się to pogodzić. Płowy zmywał krew z podłogi, od czasu do czasu zaglądając do kociołka, gdzie gotowały się zagięte jak rybie ości igły chirurgiczne. Pożeracz Chmur rozpłaszczył się pod stołem i udawał, że go nie ma.<br>Całą noc i następny dzień gorączkowałem. Płowy zmuszał mnie do picia okropności, po których większość czasu przespałem. A gdy wreszcie się pozbierałem, Pożeracza Chmur już nie było. Nawet się nie pożegnał. Z Płowego nic nie dało się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego