talentu, talentu bezmyślnego, powołanego do życia i sławy tylko dzięki temu, że ów muzyk ze szlacheckim tytułem, jej pierwszy protektor, miał na imię Artur i że zachciało musię czy spodobało być Ajtujkiem - więc istotnie zaważyło to jejskowrończe er, plus zapewne uroda, kilkanaście lat temu, nie teraz, już ja wiem najlepiej, ile zostało z jej urody).<br>Gdy jej powiedziałem, pewny entuzjazmu, wybuchu radości, i już z góry zakłopotany wyobrażeniem jej dziecinnej egzaltacji, już skrępowany mającym nastąpić uściskiem jej tęgich, muskularnych ramion, przystanęław półkroku, dokładnie tak jak to robi na scenie, falbana jej strasznego szlafroczka w kolibry, przywiezionego z Brukseli, wsparła sięo uniesionąpiętę