Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 7-8
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1964
serio.
Najbardziej staroświecki, dziewiętnastowieczny jest w tym Robert Hirsch, bożyszcze każdej widowni: własnej, złożonej z przyjezdnych turystów i, jak w Londynie, złożonej z obcych widzów. Mały epizod, uboczną rolę (co prawda sans culotte) rozbudował on do rozmiarów zaćmiewających wszystko. Stał się państwem w państwie, sztuką w sztuce. Jego wirtuozeria jest interesująca bo pozwala w r. 1964 zobaczyć jak grał Coquelin czy nasz Alojzy Gonzaga Żółkowski. Budzi podziw dla bogactwa, inwencji, skali środków, miary ofiarności. Ale drażni przez to, że wywraca całą równowagę widowiska, czyni z jednej roli i to nie najważniejszej popis już nie sceniczny, ale ekwilibrystyczny, cyrkowy.
Jeszcze bardziej drażniąca
serio.<br>Najbardziej staroświecki, dziewiętnastowieczny jest w tym Robert Hirsch, bożyszcze każdej widowni: własnej, złożonej z przyjezdnych turystów i, jak w Londynie, złożonej z obcych widzów. Mały epizod, uboczną rolę (co prawda &lt;foreign&gt;sans culotte&lt;/&gt;) rozbudował on do rozmiarów zaćmiewających wszystko. Stał się państwem w państwie, sztuką w sztuce. Jego wirtuozeria jest interesująca bo pozwala w r. 1964 zobaczyć jak grał Coquelin czy nasz Alojzy Gonzaga Żółkowski. Budzi podziw dla bogactwa, inwencji, skali środków, miary ofiarności. Ale drażni przez to, że wywraca całą równowagę widowiska, czyni z jednej roli i to nie najważniejszej popis już nie sceniczny, ale ekwilibrystyczny, cyrkowy.<br>Jeszcze bardziej drażniąca
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego