Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
że on kradnie! Ja nie mówię, że on kręci! Że coś cichcem, na boku, odkłada dla siebie! Przypuśćmy! Cóż z tego? Odsuną się od niego, odsuną go od roboty, skoro się zacznie na temat tych handlów i tych różnych elastyczności za dużo mówić. Tego się nie zlikwiduje! Proceder jest za intratny, by z niego zrezygnować. Tylko dla zamydlenia oczu zmieni się na samym dole drabiny jednego człowieka. Pionka! Ślepego wykonawcę!
Mówiąc o Wieśniewiczu, myślał też o sobie. Zapytałem: - I co go wtedy czeka?
- Kwarantanna! Póki szum wokoło jego sprawy nie ucichnie. A potem znowu teść cos dla niego znajdzie.
- A gdyby
że on kradnie! Ja nie mówię, że on kręci! Że coś cichcem, na boku, odkłada dla siebie! Przypuśćmy! Cóż z tego? Odsuną się od niego, odsuną go od roboty, skoro się zacznie na temat tych handlów i tych różnych elastyczności za dużo mówić. Tego się nie zlikwiduje! Proceder jest za intratny, by z niego zrezygnować. Tylko dla zamydlenia oczu zmieni się na samym dole drabiny jednego człowieka. Pionka! Ślepego wykonawcę!<br>Mówiąc o Wieśniewiczu, myślał też o sobie. Zapytałem: - I co go wtedy czeka?<br>- Kwarantanna! Póki szum wokoło jego sprawy nie ucichnie. A potem znowu teść cos dla niego znajdzie.<br>- A gdyby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego