by mieć prawo wybrania sobie <orig>abdomenu</> pachnącego ananasem, korą palmową czy liściem akantu, przyłożyć go do szczęk, nacisnąć i wyssać napój, który kulturalnie pobudzi wszystkie nerwy smaku i uczyni z oczekiwania na obiad jedną z największych i najkulturalniejszych przyjemności. Tak, wydawało się, że wystarczy być kulturalnym. Po bliższym <orig>wwęchnięciu</> w istotę rzeczy okazywało się jednak, iż osiągnięcie kulturalnego zapachu nie było rzeczą tak prostą: przeciwnie, zapach, jaki się posiadało, zdawał się wynikiem skomplikowanego ekonomicznego, politycznego, polimorficznego i biochemicznego procesu, składającego się na tak zwany ,,bilans". Bilans ów, będący czymś w rodzaju <orig>biofetorycznej</> kieszonki, znajdował się w samym środku, w samym punkcie ciężkości