krągłe ślepka. "Bękart!" - darł się stary Felak. Małgośka odszczeknęła ojcu, całkiem nie jak córka i latawica, której się kije należą.<br><br> - Trza mnie było ratować przed wywózką! Nie dać. Jakeście ojciec nie zratowali, tera wam pysk zamknąć. Nie bękart, ale Waluś. Wasz wnuk!<br> Felak przyjrzał się dziecku raz, drugi. Chłopak był istotnie jak się patrzy. Nie minęło wiele, a pastuch gnał bydło z Walusiem przewiązanym w płachcie na plecach. Kładł go pod gruszą, rozrosłą szeroko gałęziami, i gwizdał przez zęby, leżąc obok. Pogoda trwała piękna, niebo czyste i głębokie jak woda.<br> Do parcelacji przybyło trzech, bryczką na resorach i maleńskimi siwkami. Konie