Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
z Tarbutu. Śpiewano po polsku, po żydowsku, po ukraińsku. Tyjusia, o cztery lata starsza ode mnie, przygrywała na fortepianie. Obie miałyśmy lekcje muzyki, francuskiego i niemieckiego, ale ja nie chciałam się uczyć. Gdy malowano u nas pokoje, wzięłam pędzel i zamalowałam klawiaturę. Biegałam z chłopcami po ogrodach, wdrapywałam się na jabłonie i grusze, skakałam przez płoty. Gdy ojciec zapytał, co chcę na urodziny, powiedziałam, że scyzoryk. I nigdy się z tym scyzorykiem nie rozstawałam. Do dziś noszę scyzoryk w torebce. Bez scyzoryka nie wychodzę z domu.

Na moje urodziny przychodziła Danusia Kobryń, bardzo dobra uczennica, Hela Szubert, która miała piękny głos
z Tarbutu. Śpiewano po polsku, po żydowsku, po ukraińsku. Tyjusia, o cztery lata starsza ode mnie, przygrywała na fortepianie. Obie miałyśmy lekcje muzyki, francuskiego i niemieckiego, ale ja nie chciałam się uczyć. Gdy malowano u nas pokoje, wzięłam pędzel i zamalowałam klawiaturę. Biegałam z chłopcami po ogrodach, wdrapywałam się na jabłonie i grusze, skakałam przez płoty. Gdy ojciec zapytał, co chcę na urodziny, powiedziałam, że scyzoryk. I nigdy się z tym scyzorykiem nie rozstawałam. Do dziś noszę scyzoryk w torebce. Bez scyzoryka nie wychodzę z domu.<br><br>Na moje urodziny przychodziła Danusia Kobryń, bardzo dobra uczennica, Hela Szubert, która miała piękny głos
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego