z nim.<br> On też na nią czekał.<br> Nawet ją widywał.<br> Parę razy do roku.<br> Najczęściej w zimie, kiedy ubywało roboty, a przed domem, począwszy od sadu, przejaśniało się strzeliście aż do fioletowego o tej porze lasu.<br> Zwykle widywał ją, gdy o zmierzchu siadywał przy oknie.<br> To widzenie wypadało zawsze, gdy jadł chleb ze słoniną, tnąc składanym scyzorykiem jedno i drugie na drobne kostki.<br> <page nr=19><br> Każdy kęs żuł długo, spoglądając na wierzbowy zagajnik.<br> Jeśli kozik wypadał mu z ręki, wiedziałem, że za chwilę krzyknie, aby zamknąć na skobel dębowe drzwi.<br> Sam nigdy nie podchodził do nich.<br> Siedział nieruchomo przy oknie z rozchylonymi ustami, z