żona - powiedział cicho. - Parę miesięcy przed śmiercią. Może lepiej... - I natychmiast zaczął się krzątać, posadził Krysię na krześle, z kredensu wyciągał kieliszki, talerze, butelkę, pobiegł do kuchni, oświadczając, że on sam, że żadnej pomocy... Przyniósł jajecznicę, kiełbasę, świeże wiejskie masło.<br>- Pacjenci - oświadczył rozlewając wódkę i z przyjemnością przyglądał się, jak jadła. A ona jadła, choć wcale nie była głodna, ciągle tylko myśląc, czy zachowuje się właściwie i czy to możliwe, żeby ten człowiek...<br>- Musisz mi opowiedzieć, jak tam jest, jak nasze wojsko, ale to potem. Nie gniewaj się, jestem ciekawy, wszyscy jesteśmy cholernie ciekawi i czekamy. Czy możesz sobie wyobrazić, jak