w chaotyczny, źle zorganizowany sposób, ale z konsekwentnym uporem. Już w rok po śmierci Bronka i zlikwidowaniu wspólnego pokoju, na łamach "Kuriera Porannego" zaczęły ukazywać się jego recenzje literackie, coraz lepsze i o coraz solidniejszym podkładzie niewątpliwej erudycji. Tego zaimprowizować nie można. A więc wódkę zagryzał nie tylko serdelkami i jajecznicą, ale również lekturą książek, których obecność dawała się odczuć z każdym rokiem. Było tych książek więcej niż butelek..<br>Co do mnie... Co raz to wypadałem do Lublina, skąd robiłem piesze wycieczki do Krasnystawu, Zamościa, Chełma... Uprawiałem sport - intensywnie, choć niesystematycznie. W jesieni założyłem miesięcznik "Dźwigary", co kosztowało mnie sporo pracy