Typ tekstu: Książka
Autor: Iredyński Ireneusz
Tytuł: Dzień oszusta. Człowiek epoki
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1962
świętej pamięci zaś matka moja amorficzności. Trzy tygodnie po naszym poznaniu się u Tęgopytka, w niedzielę, ostry dzwonek (przeważnie był tępy) zmusił mnie do opuszczenia kwadratowego tapczanu mego ojca (jako że Wanda miała zjawić się po południu, na tapczanie owym nabierałem krzepkości) i udania się do drzwi, co nie jest - jak by się mogło wydawać komuś uprzedzonemu - nic nie znaczącym szczegółem, lecz detalem istotnym, gdyż po chwili drzwi, inżynier i ja staliśmy się częścią problemu mechanicznego. Przed drzwiami stał inżynier Henryk Wiator z Iks, wydał mi się nie zmieniony od czasu naszego pierwszego spotkania, zadowolony z życia mężczyzna w modnie skrojonym ubraniu, jakby dopiero co
świętej pamięci zaś matka moja amorficzności. Trzy tygodnie po naszym poznaniu się u Tęgopytka, w niedzielę, ostry dzwonek (przeważnie był tępy) zmusił mnie do opuszczenia kwadratowego tapczanu mego ojca (jako że Wanda miała zjawić się po południu, na tapczanie owym nabierałem krzepkości) i udania się do drzwi, co nie jest - jak by się mogło wydawać komuś uprzedzonemu - nic nie znaczącym szczegółem, lecz detalem istotnym, gdyż po chwili drzwi, inżynier i ja staliśmy się częścią problemu mechanicznego. Przed drzwiami stał inżynier Henryk Wiator z Iks, wydał mi się nie zmieniony od czasu naszego pierwszego spotkania, zadowolony z życia mężczyzna w modnie skrojonym ubraniu, jakby dopiero co
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego