rzecz najwłaściwsza), żeby mieć o czym gadać. W końcu nadeszła też ta chwila nieunikniona, kiedy to podszedłem do półki, żeby przyjrzeć się książkom.<br>- O, masz de Unamuna - stwierdziłem.<br>- Znasz go?, jest świetny.<br>- Właściwie to go nie znam, kojarzy mi się tylko z obozem wędrownym, między liceum a studiami. Padało wciąż jak diabli, więc całymi dniami wywoływaliśmy duchy. A to, wiesz, jak się coś robi bez przerwy, to się w końcu musi wynaturzyć. Pod koniec drugiego tygodnia już nie wiedzieliśmy, kogo wzywać, więc wymyśliłem tego de Unamuna, ze względu na nazwisko. Poza tym wypróbowywaliśmy te duchy obcojęzyczne.<br>- I co, gadały wam po polsku