Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
teraz "panami". Mówił nam "ty".

Rozmowa początkowo nie kleiła się. Byliśmy bardzo stropieni. Jeden tylko Pluj opowiadał swobodnie o szkole, o swoich ptakach, o ślizgawce...

Gdy już dostaliśmy herbatę z konfiturami, Kołosow poprawił się na poduszkach i zaczął mówić nieco monotonnym na pozór głosem, robiąc raz po raz długie pauzy, jak gdyby starał się zebrać myśli. Ale w miarę jak mówił, na twarzy i na szyi występowały mu czerwone plamy i one jedne świadczyły o głębokim wzruszeniu, które przeżywał.

- Będę z wami szezery, jak z przyjaciółmi... Mój syn pozbawił się życia... Jestem za stary na to, abym sobie mógł wyobrazić, co działo
teraz "panami". Mówił nam "ty".<br><br>Rozmowa początkowo nie kleiła się. Byliśmy bardzo stropieni. Jeden tylko Pluj opowiadał swobodnie o szkole, o swoich ptakach, o ślizgawce...<br><br>Gdy już dostaliśmy herbatę z konfiturami, Kołosow poprawił się na poduszkach i zaczął mówić nieco monotonnym na pozór głosem, robiąc raz po raz długie pauzy, jak gdyby starał się zebrać myśli. Ale w miarę jak mówił, na twarzy i na szyi występowały mu czerwone plamy i one jedne świadczyły o głębokim wzruszeniu, które przeżywał.<br><br>- Będę z wami szezery, jak z przyjaciółmi... Mój syn pozbawił się życia... Jestem za stary na to, abym sobie mógł wyobrazić, co działo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego