przez okna, jak jechał w dorożce wyprostowany i poważny. Gdy zaś po dwudziestu minutach powrócił, zadziwił docenta przeistoczonym, jakby promieniującym wyglądem. Był zakłopotany i dziwnie wzruszony.<br>- Bardzo ciekawe - powtarzał - bardzo ciekawe.<br>Docent spojrzał na niego wnikliwie, trochę bezceremonialnie, lecz wówczas zdaje się o nic się jeszcze nie dopytywał. Milczeli obaj, jak gdyby zrozumieli, że zaszło coś, o czym na razie nie należało mówić. Dopiero po powrocie do szpitala, gdy po kolacji siedzieli na ławeczce w ogrodzie, mieli dłuższą rozmowę, której przypadkowym świadkiem był medyk Rubiński. Rubiński o tej wysoce interesującej dla Widmara rozmowie opowiadał mu ze wszystkimi szczegółami:<br>Wyszedłem wieczorem, aby się