z cięgieł sterowania ogonem. Dymiąc, sikając paliwem i krwią, sokół powlókł się nad polami ku najbliższemu skupisku świateł, wzywając przez radio pomocy.<br>***<br>- Albo go zabiją, albo ucieknie. - Woskowicz zdusił zapalonego parę sekund wcześniej papierosa. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. - Trudno, Adaś. Będziesz się musiał przejechać do Lwowa. Plan B, jak mówią amerykańscy towarzysze.<br>Adamek czekał, nie próbując o nic pytać. Patrzył, jak pułkownik otwiera sejf, odlicza banknoty, wkłada do koperty. Kiedy trafiła do jego rąk, zerknął do środka. Raz i na krótko.<br>- Aha - mruknął. - To co zwykle?<br>- Na początek. Ma pokwitować jak zawsze. Masz tu pięć tysięcy dolarów. Jedna dziesiąta, standardowo