wargi przygryzione. Autostrada alpejska teraz zupełnie zwariowała, zakrętom nie było końca, ale widoczność była tak dobra, jak nigdy dotąd. Mgła została całkiem po tamtej stronie grani, księżyc wydobył z mroku malowniczą sylwetkę Edelweißspitze, ale szarotki, jeśli nawet tam kiedyś były, spały głęboko pod śniegiem. Zjeżdżaliśmy teraz w dół, uwaga była jak najbardziej wskazana, ale napięcie minęło. Astrud przestała śpiewać, dawali stare bluesy Gary Moora. Weronika oparła się wygodnie na fotelu, spojrzała na mnie i spytała swoim zwyczajem:<br>- Powiedz?<br>Zawsze wiedziałem, o co jej chodzi. Jej zdolności telepatyczne, czy podobna konstrukcja psychiczna powodowały, że w naszych rozmowach były długie okresy ciszy, które wcale