Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Płomyk
Nr: 11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1953
tajemnica.
Stanęli pod murowanym ogrodzeniem, tam gdzie przed chwilą Giovanni Leonardo rysował swoje koło, i elegancki służący profesora Nowary, nie bardzo skrupulatny w przestrzeganiu tajemnic, zaczął ściszonym głosem:
- Mówiłem ci już, że mój pan profesor zaprzyjaźnił się z przybyłym do naszego miasta cudzoziemcem.
- Wiem, takim wysokim blondynem. Widuję ich często, jak razem chodzą na uniwersytet, tam gdzie jest wieża - potwierdził Giovanni.
- Uhu! Do obserwatorium. Bo ten wysoki, to też uczony.
Przyjechał z bardzo dalekiego kraju, Polonii, a nazywa się Copernicus.
- Czy to tajemnica? - szepnął przejęty Leonardo.
- To nie, ale posłuchaj... Gdy dzisiaj rano wrócili do domu, podsłuchałem ich rozmowę. Ten blady powiedział
tajemnica. <br>Stanęli pod murowanym ogrodzeniem, tam gdzie przed chwilą Giovanni Leonardo rysował swoje koło, i elegancki służący profesora Nowary, nie bardzo skrupulatny w przestrzeganiu tajemnic, zaczął ściszonym głosem: <br>- Mówiłem ci już, że mój pan profesor zaprzyjaźnił się z przybyłym do naszego miasta cudzoziemcem. <br>- Wiem, takim wysokim blondynem. Widuję ich często, jak razem chodzą na uniwersytet, tam gdzie jest wieża - potwierdził Giovanni. <br>- Uhu! Do obserwatorium. Bo ten wysoki, to też uczony. <br>Przyjechał z bardzo dalekiego kraju, Polonii, a nazywa się Copernicus. <br>- Czy to tajemnica? - szepnął przejęty Leonardo. <br>- To nie, ale posłuchaj... Gdy dzisiaj rano wrócili do domu, podsłuchałem ich rozmowę. Ten blady powiedział
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego