Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
to motor? Pan go zna?
Nie odpowiedział. Oniemiał na widok tego, co kryła torba. Pociski. Osiem długich na całą wysokość parcianego bagażnika, smukłych walców i wrzecion o średnicy kilku centymetrów. Czernik, jak na przedstawiciela młodej elity przystało, wykręcił się od wojska i nie miał pewności, co konkretnie ogląda. Ale broń jako taką rozpoznał.
- O kurde...
Myślał gorączkowo, rozglądając się po wypełnionym słonecznym blaskiem lesie, gdzie plamy złota mieszały się z wszelkimi odcieniami zieleni i brązu, a nawet kałużami czerni, ścielącej się pod nisko rosnącymi gałęziami. Pusto. Cicho. Spokojnie.
Cicho? Nagle zdał sobie sprawę, że od początku nie słyszeli odgłosów z szosy. A
to motor? Pan go zna?<br>Nie odpowiedział. Oniemiał na widok tego, co kryła torba. Pociski. Osiem długich na całą wysokość parcianego bagażnika, smukłych walców i wrzecion o średnicy kilku centymetrów. Czernik, jak na przedstawiciela młodej elity przystało, wykręcił się od wojska i nie miał pewności, co konkretnie ogląda. Ale broń jako taką rozpoznał.<br>- O kurde...<br>Myślał gorączkowo, rozglądając się po wypełnionym słonecznym blaskiem lesie, gdzie plamy złota mieszały się z wszelkimi odcieniami zieleni i brązu, a nawet kałużami czerni, ścielącej się pod nisko rosnącymi gałęziami. Pusto. Cicho. Spokojnie.<br>Cicho? Nagle zdał sobie sprawę, że od początku nie słyszeli odgłosów z szosy. A
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego