drżenia ręki.<br>- Co się dzieje? Ty drżysz, Kostek, zimno ci? - zapytał Jassmont, idąc za wzrokiem Róży, dającej mu tym sposobem znak, że dostrzega nienaturalność jego zachowania.<br>- Nerwy, głupstwo, wiecie, że jutro planują w szkole pod kościołem spotkanie, chcą ludziom odczytać manifest nowej władzy, tego PKWN-u - odpowiedział z ociąganiem i jakoś ciszej Konstanty.<br>- Jaka nowa władza? - zainteresowała się Róża. Przysiadła na brzeżku krzesła, jedna ręka na podołku, drugą oparła o blat stołu, chwilę potem na tej ręce oparła głowę.<br>- Jaka? Ludowa, postępowa, ta, która chce zmian, co z Ruskimi przyszła, lubelska, z oddziałami Berlinga... - Konstanty przerwał, szukając odpowiednich słów. Nie znalazł