Typ tekstu: Książka
Autor: Borowa Maria
Tytuł: Dominika znaczy niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1988
w ogóle nie szkoda fatygi? Przepis na to mogę
ci podać gotowy. Uderz mnie, może uda ci się trafić.
Ale co będzie jak nie? Oddam, i to ty polecisz. Będzie bolało.
I co wtedy?
Kaziu rzucił się na łóżko, skulił i wcisnął
głowę w ramiona jak ptak.
- Chłopaki... - szepnął tak jakoś, że
zwrócili ku niemu głowy. Szept był niewyraźny; gdyby
nie suche, błyszczące gorączkowo oczy tuż koło
jego twarzy, Adam mógłby pomyśleć, że Kaziu płacze.
- Chłopaki, co wy. Pinokio, mówiłem, obudź chłopaków.
Sam obudzę. Paweł...
- W porządku, Kaziu. - Siwy położył mu
dłoń na ramieniu. Drżało wyraźnie, a głos
Kazia zmatowiał i
w ogóle nie szkoda fatygi? Przepis na to mogę <br>ci podać gotowy. Uderz mnie, może uda ci się trafić. <br>Ale co będzie jak nie? Oddam, i to ty polecisz. Będzie bolało. <br>I co wtedy?<br>Kaziu rzucił się na łóżko, skulił i wcisnął <br>głowę w ramiona jak ptak.<br>- Chłopaki... - szepnął tak jakoś, że <br>zwrócili ku niemu głowy. Szept był niewyraźny; gdyby <br>nie suche, błyszczące gorączkowo oczy tuż koło <br>jego twarzy, Adam mógłby pomyśleć, że Kaziu płacze.<br>- Chłopaki, co wy. Pinokio, mówiłem, obudź chłopaków. <br>Sam obudzę. Paweł...<br>- W porządku, Kaziu. - Siwy położył mu <br>dłoń na ramieniu. Drżało wyraźnie, a głos <br>Kazia zmatowiał i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego