psują tę rzecz ważną, a w książce biograficznej zdawałoby się tak istotną - chronologię. Że zachowanie chronologii w biografii jest rzeczą tak trudną, iż prawie niemożliwą, przekonałam się już dawno, więc się w ogóle w tym kierunku nie wysilam. Bo jeśli chodzi o interesujące nas tu wydarzenie - pobyt Mickiewicza w Luboni - jakżeż można by go było przyczepić w czasie chronologicznie właściwym? Gdy będę pisać o ówczesnym generale, będę musiała patrzeć na jego pracę ministra wojny w r. 1831, potem na jego pobyt w Wołogdzie. Jakżeż wtedy pisać, co się działo w Luboni, do której nie wiedział, czy i kiedy wróci. Nie byłoby