futryny drzwi, posągi, dachówki - wszystko to płynęło w ogień, lżejsze niż puch dmuchawca.<br>W pokoju na parterze przy Ahornweg 14 siostrzenica pani Stein uważnie rozkładała na desce do prasowania swoją nową sukienkę z westfalskiego płótna, którą dostała od ciotki w dniu urodzin, nabierała do ust wody z filiżanki malowanej w jarzębinowe listki i wydymając wargi, prószyła kropelkami na białe płótno, potem poślinionym palcem sprawdzała, czy żelazko nie jest za gorące, lecz gdy - uspokojona, że materiał nie ściemniał brązowym śladem - zaczynała płynnie prowadzić żelazko po parującej bieli, każdy splot cieniutkiego płótna haftowanego w mereżkowy wzór rwał się już ku płomieniom, które miały