Typ tekstu: Książka
Autor: Kwiatkowski Tadeusz
Tytuł: Panopticum
Rok: 1995
Niech mnie pan do niego zaprowadzi. Zobaczy pan, co zrobię. Nie ujdzie mu to na sucho - tu znowu zaczęła wywijać parasolką.
- Jego nie ma, a ja nigdy pani córki nie widziałem na oczy - na potwierdzenie mych słów otwarłem drzwi do pokoju Andrzeja. Zajrzała do wnętrza i fuknęła:
- To jest ta jaskinia rozpusty. No, ja poczekam na niego.
Zdenerwowało mnie jej natręctwo.
- Nie poczeka pani. Po pierwsze dlatego, że ja zaraz wychodzę do miasta i zamykam mieszkanie, a po drugie - nie ma pani prawa oskarżać bezpodstawnie człowieka i wpadać do cudzego domu z awanturą. Czy wie pani na pewno, jak zachowuje się
Niech mnie pan do niego zaprowadzi. Zobaczy pan, co zrobię. Nie ujdzie mu to na sucho - tu znowu zaczęła wywijać parasolką.<br>- Jego nie ma, a ja nigdy pani córki nie widziałem na oczy - na potwierdzenie mych słów otwarłem drzwi do pokoju Andrzeja. Zajrzała do wnętrza i fuknęła:<br>- To jest ta jaskinia rozpusty. No, ja poczekam na niego.<br>Zdenerwowało mnie jej natręctwo.<br>- Nie poczeka pani. Po pierwsze dlatego, że ja zaraz wychodzę do miasta i zamykam mieszkanie, a po drugie - nie ma pani prawa oskarżać bezpodstawnie człowieka i wpadać do cudzego domu z awanturą. Czy wie pani na pewno, jak zachowuje się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego